niedziela, 20 grudnia 2015

Keratynowe prostowanie - efekty u mnie

Witajcie!

Nadszedł następny weekend - w końcu! Jednak święta tuż tuż! Ale pewnie wiecie z czym to się wiąże? Sprzątanie, sprzątanie i jeszcze raz sprzątanie. Żeby tylko sprzątanie było na głowie ;). A jeżeli już chodzi o głowę, to w tą sobotę miałam wykonywany zabieg keratynowego prostowania włosów. Jakie efekty? Czy jestem zadowolona? Zapraszam do czytania! :)

Może zacznę od tego co to jest prostowanie keratynowe?
Prostowanie keratynowe, polega na dostarczeniu keratyny w płynie przy pomocy wyższej temperatury. Keratyna zostaje wprasowana,jest to budulec włosa, dlatego ubytki we włosie zostają wypełnione, przez co włos staje się gładki, miękki, błyszczący.
Po prostu tafla! :).

Przychodząc do fryzjera było już dość późna godzina bo 17.45. Jakieś 30 min później zasiadłam na fotel. Dogadaliśmy się co po kolei robimy i zabraliśmy się do roboty :). Do prostowania keratynowego użyliśmy kosmetyków z marki Kativa Kerapro K5, które dostałam od mojej klasy.
Pierwsze co to włosy zostały umyte dwa razy szamponem Pre-Tratamiento (1).


Tak włosy wyglądały po umyciu szamponem oczyszczającym, a tak po rozczesaniu i wysuszeniu, praktycznie wszystkie łuski włosa otwarte.


(Strasznie tępe)

Gdy włosy były już suche, fryzjer do miseczki wlał ok. 50 ml Maski Treatment (2), w której znajduje się keratyna. Do tego produktu został dolany olaplex No1 -15 ml. Dobrze wymieszana maska została nałożona na moje włosy i trzymane tak przez 15 min. Gdy wyznaczony czas przeleciał, włosy zostały wysuszone i wyprostowane w temp. 220 stopni C i pozostawione na kolejny kwadrans.



Gdy minęły już 15 min przeszłam do umywalki aby zmyć troszkę keratynę delikatnym szamponem, który był w zestawie Post Treatment (A). Po czym został nałożony Balsam Conditioning (B), który ma przywrócić miękkość i gładkość. Również polecany jest jako przedłużenie kuracji keratynowej. 



Przy umywalce siedziałam kolejne 15 min, aby odżywka zadziałała jak najlepiej. Po upływie tego czasu odżywka została zmyta i przeszłam na fotel. Fryzjer, na mokre włosy nałożył mi Serum Antifrizz (C), który również jest w zestawie.



 Następnie wysuszył mi włosy na szczotce okrągłej i prostował chwilkę,aby lekkie zgięcie czy fala została zażegnana. Gdy włosy były już suche, zostało na nie nałożone troszkę Living Proof Amp2 Instant Texture Volumizer, aby nie dopuszczać wilgoci do włosów. Po wszystkim włosy były już tylką taflą zdrowia. Miękkie, gładkie, sypkie, po prostu jak nowe.


Końce włosów zostały lekko podcięte, a już w czwartek idę ściąć grzywkę na prosto :) Teraz ciekawa jestem jak długo będzie utrzymywał się efekt. Mój fryzjer stwierdził, że te produkty są na prawdę godne zaufania i sam chce wprowadzić je do swojego salonu. 
Z fotela tak na dobre zsiadłam dopiero o 22 :)

Więc krótkie podsumowanie:
Jestem bardzo zadowolona z tej kuracji keratynowej. Miałam opakowania 225ml, także dużo mi zostało i na pewno powtórzę ten zabieg jeszcze nie raz! :)

Jak na razie to wszystko, miłego dnia :)

Pozdrawiam Karolina 


niedziela, 13 grudnia 2015

Olaplex- pierwszy tydzień testowania


Witajcie!

Tak jak obiecałam, tak się stało. Kolejny post już jest. Czekałam cały tydzień, aby móc wypróbować olaplex, gdyż w tygodniu mieszkam w Poznaniu w internacie. W tym poście napiszę jak i czy olaplex podziałał na moje włosy (pierwsze użycie). Może na wstępie wspomnę, że nie jest to cały zabieg z olaplexem. U mojego fryzjera miałam już robione 2  zabiegi z wykorzystaniem  No 1 i No 2, a teraz w domu wypróbuję No 3.

Zacznę od tego, co to jest olaplex?
Jak podaje producent to zabieg który wiąże i regeneruje mostki siarczkowe eliminując drastyczne zniszczenia powstające w trakcie zabiegów chemicznych. Produkty nie zawierają silikonów, ftalanów, dietanoloaminy ani aldehydów


                                              
No 1 (Bond muliplier) – dodaje się go do farb, rozjaśniaczy czy ogolnie do zabiegów chemicznych jak i regeneracyjnych
No 2 (Bond Perfector) – nie jest odżywką, posiada te same właściwości co No 1 ale ma wzmocnione działanie.
No 3 – jest to produkt do pielęgnacji włosów w domu, aby przedłużyć działanie olaplexu

Aktualnie w domu posiadam No 3 i na niej chciałabym się skoncentrować.

                                                
Trzymając w ręce można dostrzec, że produkt jest w plastikowo-silikonowym opakowaniu z nakrętką. Moim zdaniem trochę trudno wydostaje się olaplex, ponieważ pierwsze kilka razy kiedy chciałam wydobyć produkt musiałam mocniej nacisnąć na buteleczkę, także nie jest to takie wygodne.
Konsystencja jest średnio-gęsta, ale bardzie dobrze się rozprowadza na mokrych włosach. Jak widać na zdjęciu jest koloru jasno-białego. Jest bardzo wydajny, uważam że dużo produktu nałożyłam na włosy a jednak mało co z opakowania zniknęło. Zapach jest tak przyjemny, lekki, kwiatowy.
                                                           


Jak już wspomniałam nakładanie było bardzo proste. Najpierw poszłam zmoczyć włosy (nie myć, ani nie nakładać odżywki!). Pochodziłam z 15 min w turbanie, aby odsączyć wodę z włosów. Wtedy zabrałam się za aplikowanie olaplexu. Wzięłam do ręki produkt, odkręciłam nakrętkę, aby pozbyć się łatki która zabezpieczała zawartość od wylana się. Po tym nacisnęłam na butelkę aby olaplex wyleciał. Na dłoni troszkę rozmasowałam i zaczęłam nakładać na mokre włosy. Zapach jak już wspomniałam był przepiękny. Nakładanie zajęło mi chwile, dosłownie z 5 min. Gdy nałożyłam już na włosy, tak one się prezentowały
                                                     
Gdy już olaplex został nałożony, rozczesałam włosy szczotką do grubych włosów z Ellite. Następnie związałam w koczka i nałożyłam czepek i czapkę aby uzyskać jak najlepszy efekt. Fryzjer doradził mi abym nałożyła na noc, także chodziłam w tym „przebraniu” dobre 9h.
Wieczorem, koło godziny 20 poszłam zmyć olaplex. Wybrałam szampon z Biovax Pearl ( testuję, więc recenzja szamponu będzie w innym poście). Po zmyciu nałożyłam na chwilkę maskę Kallosa Algae.

Po tym czułam, że włosy są bardziej miękkie, ale efekt w przypadku moich włosów można spostrzec dopiero na drugi dzień kiedy domkną się wszystkie łuski przez noc.
A więc dzisiejsze zdjęcie:


Tak, moje włosy nie są w dobrej kondycji, ale musicie uwierzyć mi na słowo, że w dotyku są mięciutkie, błyszczą, ale jak na razie nie zauważyłam większej poprawy. Zdjęcie było robione przy świetle naturalnym.

A wiem jak na razie to pierwszy tydzień z olaplexem, za 4 tygodnie ( 4 użycia) opisze jak i czy zadziałał na moje włosy.

Pozdrawiam Karolina


sobota, 5 grudnia 2015

Najlepsze serum!

Witajcie! 
Jak widać to będzie dopiero mój drugi post. Muszę się przyzwyczaić do tego regularnego pisania. Jest to dla mnie coś nowego, ale postaram się umieszczać tutaj znacznie więcej postów. Może to nie być łatwe, ponieważ nauka goni, a w styczniu pierwszy egzamin zawodowy.

Ale nie o tym chciałam napisać. Chyba każda dziewczyna miała w swojej włosowej historii taki kryzys jak łamiące się końcówki. Priorytetem wtedy jest szybka reakcja, aby łamanie nie „pogłębiało się”.
Wiadomo, wtedy należy podciąć końcówki, żeby złamane końce nie zaczęły się rozdwajać i znowu łamać. Jednak trzeba pamiętać o zabezpieczeniu ich, ponieważ gdy tego nie zrobimy podcięte włosy mogą zacząć się kruszyć.
Ale jak to jest z tymi olejami/olejkami ? Jeden obciąża, drugi jest za lekki, a trzeci przetłuszcza.

Niestety jest to sprawa indywidualna włosa, lecz jest to blog opisujący moją pielęgnacje i chciałam wam przedstawić jeden olejek który do tej pory sprawił się najlepiej, ratując moje włosy przed kruszeniem się.
Jest to moje niezastąpione cudeńko, a mianowicie ArganShine firmy Le cher professional serum regeneracyjne
                                                   
 Skład: Cydopentasiloxane, Dimethiconol, Argania, Spinosa Kernel Oil, Parfum, Hexyl Cinnamal, alpha-Methyl lonone, Linalool, Eugenol, Geraniol.

Opakowanie jest szklane, więc jak ktoś ma młodsze rodzeństwo, czy posiada swoje dzieci, polecam umieszczać je w takim miejscu, żeby młodsi obywatele domu nie miały z nim kontaktu.
Posiada pompkę, dzięki czemu wydobywanie produktu jest proste. Problem może pojawić się jeżeli będziemy mieli końcówkę tego cudeńka.
Osobiście używałam serum tylko na końcówki, które bardzo dobrze zabezpiecza. Wystarczy jedna lub dwie pompki. Włosy są po niej miękkie i błyszczące. Nie obciąża ani nie przetłuszcza włosów, jest po prostu dla moim włosów idealny. Producent pisze, że można używać również na skórę głowy, ale tego jeszcze nie próbowałam. Może w przyszłości uda mi się przetestować.
Serum jest koloru złoto-żółtego, jest gęsty i wydajny.
                                                
Koszt takiej buteleczki 50ml wynosi ok.40zł. Jest to dużo i mało. Tą buteleczkę (do końca zużycia został mi dobre 2 miesiące) używam od połowy sierpnia. Także jest to produkt bardzo wydajny.
Moim zdaniem jest to najlepsze serum jakiekolwiek miałam w życiu. Po rozjaśnianiu włosów do ombre zaczęły mi się łamać włosy, gdy zaczęłam używać tego produktu naprawdę widziałam różnice (oczywiście podcięte włosy OBOWIĄZKOWO). Także z czystym sercem POLECAM !

W sumie na razie to wszystko, za tydzień dodam kolejny post który jest w przygotowaniu, ponieważ będę w domu i również będę miała dużo czasu na eksperymenty.

niedziela, 8 listopada 2015

Czas start!


Witajcie!
Postanowiłam zacząć prowadzić bloga o tematyce zbliżonej mojemu sercu. A mianowicie, jak sama nazwa bloga mówi, na temat włosów.
Na blogu pojawią się recenzje kosmetyków, jak i moja pielęgnacja
W okresie gimnazjalnym zaczęłam eksperymentować z farbami, prostowaniem.
Włosy stały się suche, zniszczone, straciły grubość, nie wspominając, że 1/3 włosów wypadła.

 Genetycznie po mamie mam siwe włosy. Nie całe włosy,żeby nie było ;)
Ale widać je :). Dlatego zaczęłam przygodę z farbowaniem, która trwa do dziś.
Jednak jakoś w 3 klasie gimnazjum postanowiłam zadbać o włosy. 
Gęstość i grubość wróciła( 9 cm w kucyku), ale niestety włosy nie wyglądają tak dobrze jakbym chciała.
Dlatego postanowiłam założyć bloga, aby motywować siebie, jak i może później innych :)